Dzis bylismy w Ayuthaya - dawna stolica Syjamu, piekne swiatynie lub ich ruiny, zbudowane w XIV wieku, zniszczone podczas najazdu Birmy w XVIII w. Swiatym jest kilkadziesiat, skupiamy sie na dziewieciu, co I tak stanowi niezly wynik :)
Przed swietynia zwana Zlota Gora napotykamy sie na niecodzienny widok: przed podmnikiem krola miejscowi ustawaiaja setki jesli nie tysiace roznej wielkosci kogutow, plastikowych lub gipsowych, pieknie pokolorowanych, niektore zlote lub srebrne. Okazuje sie ze to wotum dziekczynne.
Wczesne poludnie: zupa typu rosol na wieprzowinie, z kawalkami miesa, makaronem ryzowym lub sojowym i kielkami sojowymi + jakies korzonki ;) koszt 20 batow. Najlepsza zupa dotychczas, przygotowana na swiezym powietrzu w "kuchni polowej" przy swiatyni.
Oprocz nas swiatynie zwiedza caly batalion zolnierzy tajskich, pewnie jakis program resocjalizacyjno-kulturalny :) Wszyscy milo sie usmiechaja i pchaja do kadru :)