Rano dzielnie wstalam skoro swit, zostawilam dziewczyny spiace I poszlam do upatrzonego wczesniej AC resort, zeby zapisac sie na dzien nurkowania z Big Boat around the island ;)
Mialam watpliwosci, gdyz ciagle mzylo, ale stwierdzialm ze to jedyna taka okazja-byc na Ko Tao I nie zobaczyc rafy koralowej to niemozliwe ;)
Dziwczyny juz wieczorem mowily, ze nie, ew zobacza jaka bedzie pogoda. Pogoda nie sprzyjala, wiec zdecydowalam, ze moge tam pojsc nawet sama ;)
Dzienna wycieczka kosztowala 550 batow w ramach promocji, cena nie podlegala negocjacji.
Okazalo sie ze sa wolne miejsca na lodzi I moge plynac ;)
Czekalam jeszcze 10 minut na taksowke-przyjechal pickup I zabral mnie I 4 anglikow ;)
Pojechalismy najpietw do centrum nurkowego, gdzie po uzgodnieniu rozmiarow dostalismy sprzet...
Wybralismy sprzet I pojechalismy na przystan :)
Tam czekala lodka. Lacznie bylo nas ok. 15 osob, Anglicy, Hiszpan, Australijczycy + 3 Tajow, w tym jeden mial byc english speaking teacher ;)
Teacher tak mowil, ze nikt go nie zrozumial, moi Anglicy chichrali sie jak on cos mowil ;) generalnie ciezko bylo wylowic jakies znane slowa :)
Rejs mial byc wokol wyspy - na rafe koralowa. Pierwsza - Shark Bay. Chlopcy wskoczyli do wody pierwsi, ja ostatnia, bo troche jednak nieswojo sie czulam oddychajac przez ten dziwny ustnik ;)
Ale jak weszlam do wody I zanurzylam sie zrozumialam ze warto bylo tu przyjechac ;)
Zobaczylam inny wymiar. Rafa z tysiaecem dziwnych stworzonek, cudowne kolorowe rybki I ryby, falujace polipy...
Dalsza czesc nurkowania nie byla tak przyjemna.
Strasznie wialo, byly ogromne fale, bujalo lodka I juz przy trzeciej zatoce dostalam choroby morskiej :)
Musialam troche siedziec na kamieniach zeby uspokoic zoladek, razem ze mna moi Angole, ktorym bujanie tez nie sluzylo:)
Dzieki temu megazbratalismy sie ;)