8.14 rano
Jestesmy nad sadzawka w dzungli, posrodku wody rzezba Wisznu otoczona lwami ;)
Na nogach od prawie 4 godzin, wstalismy dzis na wschod slonca nad Angkor Wat. Slynny mistyczny wschod slonca nad wiezami swiatyni ;)
Zamiast mistycznych przezyc doznalismy spotkania z setkami turystow, ktorzy zapragneli tego samego. Angkor o 5 rano przypomina bardziej Krupowki niz tajemnicza swiatynie :)
Na szczescie, zaraz po wschodzie praktycznie wszyscy wyjechali z powrotem do Siem Rep na sniadanie lub pozostali w Angkor, a my ruszylismy do dalszych czesci, gdzie sa totalne pustki.
W dwoch swiatyniach bylismy zupelnie sami, rozespani miejscowi dopiero rozkladaja stragany, do pierwszej nawet nie dotarly dzieci sprzedajace pamiatki.
Troche botaniki, mamy tu do czynienia z następującymi gatunkami drzew:
Ficus altissima
Lagerstroemia calyculata
Miliusa mesnyi
Syzygium cumini
Strychnos nux-vomica
Nephelium hypoleucum
Dipterocarpus alatus
Dialium cochinchinense
Jestesmy przy Ta Som, przy tylnym wyjsciu - brama opleciona konarami ogromnego fikusa.
Rodzina Khmerow sprzedaje wode, cole, szale, dzieci prosza o kupienie kartek pocztowych i ksiazek.
Wojtek gra z malym chlopcem w kolko krzyzyk na ziemi, dziewczyny robia zdjecia, jakis angielski malarz szkicuje swiatynie.
Inny swiat.