Do kraju, gdzie słońce wschodzi jest naprawdę daleko. Czeka mnie długa podróż - 14 godzin lotu z przesiadką. Pierwszy etap podróży, z Warszawy do Frankfurtu, spędzam w towarzystwie polskich emigrantów - mieszkają w Kanadzie od wielu lat. Obok mnie pan Ziutek - opasły brzuch, złoty łańcuch i sygnety, amerykański akcent i pewność siebie. A gdzie lecę? Nie smutno samej? Takie ładne oczy...
Przez półtorej godziny słucham opowieści o walorach jego dziewczyny oraz wspaniałym życiu emigranta. Przynajmniej nie jest nudno. Potem gorzej - ponad 10 godzin do Osaki w samolocie pełnym miłych, aczkolwiek nie anglojęzycznych turystów japońskich. A słońce akurat wschodzi znad morza mgieł nad Wyspami Japońskimi...