Geoblog.pl    AgaM    Podróże    Kambodża, Tajlandia 2008    Floating Market
Zwiń mapę
2008
30
paź

Floating Market

 
Tajlandia
Tajlandia, Damnoen Saduak
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9088 km
 
Po długim wstawaniu i długim śniadaniu, zanim wszyscy sie zebrali, postanowilismy zobaczyć tzw. Pływający bazar w miasteczku na północny zachód od Bangkoku.
Wyjeżdża się tam z dworca Południowego.
Wg przewodnika Pascala, dworzec ten był 10 minut drogi od naszego hotelu, wiec poszliśmy na piechotę we wskazane miejsce. Nic tam nie było, wiec gdy jakiś miejscowy chciał nam pomoc, to grupa go wysłuchała. Pan stwierdził, ze trzeba iść do biura podroży, ale nie chcieliśmy sie na to nabrać. Zrozumiał chyba ze tego nie wciśnie, wiec powiedział ze dworzec jest b. daleko stad i po drugiej stronie miasta.
Przeanalizowaliśmy nasze przewodniki-Lonely Planet mówił rzeczywiście, ze to po drugiej stronie rzeki. Część z nas (geografia) patrząc na mapę stwierdziła, ze to blisko i zaraz tam dotrzemy.
Dotarliśmy, ale po dwóch godzinach marszu przez miasto - okazało sie ze mapa nie trzyma skali im dalej od centrum, poza tym to co braliśmy za nazwę tego dworca później okazało sie nazwa dzielnicy i każdy zapytany miejscowy albo nie wiedział o co chodzi albo każdy pokazywał inny kierunek :) Trafił się na szczęście jakiś miejski autobus, którym podjechaliśmy parę przystanków.
W końcu dotarliśmy do dworca, w tej sekundzie odjeżdżał autobus do Damnon Sudak, wsiedliśmy szybko i jedziemy. Wg przewodnika Lonely miało byc 65 km, było trochę więcej i trochę dłużej się jechało :) jak dotarliśmy na miejsce była 15.30, targ podobno jest głównie do 14, byliśmy jedyni i ostatni.
Dziewczyny dostały ulotkę od miejscowego z hasłem, ze rejs po kanałach kosztuje 400 batow i wszyscy się z tym pogodzili oprócz mnie :) nauczona wieloma podróżami z kolega Robalem, powiedziałam do gościa ze albo daje nam łódkę za 300 albo idziemy.
Koleś pomyślał 3 sekundy i się zgodził. Pożałowałam ze od razu wystartowałam z 300, dlatego przy płaceniu za 7 osób dałam mu 1500. Gość trochę się wkurzył, ale udawałam ze nie mam więcej w portfelu, i stanęło na 1800 :)
I ruszyliśmy lodka po kanałach w miasteczku trochę jak w Wenecji - domy na palach. Każdy dom to stragan, wokół palmy, bananowce i liany. Po kanałach pływają babuszki na małych canoe i sprzedają z lodek owoce-banany, papaje i rożne takie dziwne nieznane.
Generalnie targ był już zakończony i miejscowi już się nie silili dla turystów, wiec oglądaliśmy ich normalne "popracowe" życie.
Wszyscy się na nas gapili, byliśmy jedyni o tej porze ;)
Nasz sternik przy okazji załatwił z miejscowymi pare biznesów, m.in. zakupił butle gazu, pooplacał rachunki i pogadał ze wszystkimi znajomymi.
Wieczorem wracamy autobusem do Bangkoku, pada ciepły deszcz, już jest ciemno, w autobusie kolejny raz leci jakaś miejscowa piosenka, od półtorej godziny na jedno kopyto :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
AgaM
Agnieszka M
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 47 wpisów47 8 komentarzy8 116 zdjęć116 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.07.2009 - 16.07.2009
 
 
27.10.2008 - 15.11.2008
 
 
28.05.2009 - 28.05.2009